~ samotność to skrzydło cięższe niż mucha
może unieść
~ są pory pór porywy pożerają się na inne pory
~ schody trzeszczą a marszczy się spódnica
~ schodziła ze wzgórza ukradła mu
~ siedział na osie która ugryzła witkacego w prącie
~ siedział przy piwie z buddą
~ słońce z przegryzioną szyją
~ słuchaj jego podszeptów idź za nim to ślep stróż
~ spała z ojcem w tym opuszczonym budynku dworca jedli wprost z podeptanych płytek ślinili je wszyscy tam koczowali on był ojcem całej czterdziestki ale śmierdział i ten co miał leżeć obok niego zamienił się z tamtym pod oknem i jak przyszedł ten z karabinem zastrzelił go bo myślał że to tamten od początku było pewne że tak się stanie
~ stał niewzruszony jak świnia gdy statek tonął
~ stambuł? brzmi jakoś niemiecko
~ stąpa
przepaść
istotą
~ stosem doświadczeń
skłonność do rosy
być mieć
przeleżeć niedzielę
~ stół
cycki
bezgłowego
~ super ją pakuje w buzie
~ surowa cebula przed snem poprawia cerę
~ syreny wyją
~ szerszeń
w lustrze
noworodek
~ szyby zamarzają a ludzie świecą oczami
~ szył się u mao
~ szymborskiej kupił skakankę
~ środa
dłoni
osa
~ ścieżką bez warg
rasową obrożę
być mieć
merdać ja z szerokim uśmiechem
∆ światło bez wpada
~ świetnie rozłożone nogi
~ świnie szepczą a śpiewacy jedzą
/ astronautów rozedrzeć
/ astrologa rozedrzeć
/ asymilacji rozedrzeć
/ asystentek rozedrzeć
/ atlasu rozedrzeć